Motylek
Bawolica w niedzielę poszła, ale jak jej się nie chciało! No rzesz ledwo powłóczyła kopytami …miała do przejścia jakieś 500 meeeetróóóów do siłowni z domu. Poszła, doszła i w szatni znów problem. Co z pęcherzem na kopycie? Był plaster i gruba skarpetka. Buty zasznurowała i lezie i myśli ,że ma mniejszą lewą stopę bo tylko ten but jest luźny i obtarł kostkę, może coś lewego jeszcze ma mniejszego? Patrzy kątem oka dwa bawoły poszły na górę i dalej pusto …nikogo nie ma, będzie sama na wybiegu. O Jezusicku jak mi się nie chciało! Wierzcie mi , że jeszcze teraz mi się nie chce jak o tym myślę, ale wlazłam. Ustawiłam wznos i prędkość nadzwyczaj niską. Po 15 minutach wróciły jakieś siły i podkręciłam , nie na maxa oczywiście- udało się 45 minut zaliczone! Później kilka machnięć przednimi kopytami . Dołączyła do mnie różowa bawolica, różowa bo w różowej koszulce żarówiastej. Zawsze miałam kompleks ramion- nawet jak byłam młodą gazelą to i tak zawsze chowałam ramiona. O jaka głupota! Dlaczego sobie wmawiamy , że mamy coś nieładnego, albo innego ! Totalny bezsens i czysta głupota. Różowa bawolica podobną budowę ciała miała co ja i się nie wstydziła swoich ramion. Postanowiłam ,że sobie koszulkę muszę kupić – właśnie jakaś wesołą, kolorową i na ramiączka, a co! Będę zamaszyście machać rękoma to trochę powiewu dodam do klimy na siłce. J i będę śpiewać ,że jestem motylemJ