dłuuugie dni bezczynności i tłusty czwartek...
Bawolica się umościła w swoich kilkunastu kilogramach za dużo i nie może ruszyć. Znudziła mnie już moja dieta i ten rygor. Nie, że rezygnuję- oj niee, na pewno nie zrezygnuję, ale myslę ,że to taki czas jest dla mnie żeby się popotykać troszkę i już za momencik będę dalej walczyć. W niedzielę pobiegłam nad morze- było bardzo cieplo, przeszkadzała mi czapka, ale było tez już troszkę wiosennie. Z jednej strony to cieszy z drugiej martwi bo takie zmiany klimatu sa powodem naszej działalności, której niestety nie zmieniamy. We w poniedziałek :) nie poszłam na siłwonię, ale za to późnym wieczorem we wtorek i środę zaliczyłam trening po 50 minut kazdy razem z maszynami. Wiem ,że to o wiele mniej niż wczesniej ,a le nie łajam się za to. Dzis tłusty czwartek- pączusie były dwa i połowa kolejnego. Więcej już nie zjem chyba bo nie wcisnę:) Dzisiaj jak sie uda znów siłownia ...jeśli nie to jutro na pewno.