Bawolica na siłowni ćwiczy zadek i pośladek
Blog poświęciłam swojej przemianie pół serio. Dodaje mi to trochę odwagi w naszym wyidealizowanym świecie. Miłego czytania
Blog poświęciłam swojej przemianie pół serio. Dodaje mi to trochę odwagi w naszym wyidealizowanym świecie. Miłego czytania
... weszłam na Kilimanjaro, weszłam na świętą górę Masajów, ale to nic z tym, że przeżyłam dzisiejszy trening z Kudu Wielkim. Kudu naprawdę jest wielki w tym co robi. Potrafi sprowadzić do pionu i ustawić na nowo w torze i to praktycznie bez słów heheh tylko ćwiczeniami. ..... juz nigdy nie odmówię umówionego treningu;)
Kochani. Objawienie. Nie wiem czy wy wiecie ,ale bawolica wie....wie jak bolą szynki. Tak ! Te szynki w zadku. Wczorajszy trening był (wydawałoby się) spokojny i wcale nie zmęczył mnie tak jak poprzedni. Bardzo cenię Kudu za to, że nie nudzą mi się ćwiczenia. Za każdym razem coś innego wymyśli no i wczoraj też było coś nowego. Znów praca nad mięśniami głębokimi, ale tym razem na maszynach. Wydawałoby się, że bawolica wie jak ćwiczyć na wspomnianych urządzeniach, ponadto przecież są rysunki -prościzna....ale okazuje się, że to też jest sztuka. Znacie taki fotel z możliwością odginania na zewnątrz ud na siedzącą ( taki ginekologiczny heheh) , albo dociągania ud z obciążeniem, zależy jak sobie ustawisz. No to wydawałoby się, że dobrze wykonuję ćwiczenia na tym fotelu. Oczywiście że tak się tylko bawolicy wydawało, bo wystarczy pochylić się do przodu i już zaczynają pracować bardziej szynki, które na pewno po kilku seriach dnia następnego każda antylopa , gazela czy bawolica poczuje jakby urosły jej do rozmiarów hipopotamicy! Także ten , no... dziś masuję zadek.
Dobra przyznam się bo i tak czeka mnie kara ogromna i już drżę na myśl o kolejnym treningu. Bawolica została zaproszona na urodziny do swojej przyjaciółki, którą zna.... uwaga około 39 lat ! Spotkanie było w małym gronie damskim. Były tam same piękne gazele, cudowne i śliczne, choć oczywiście każda jak to kobiety coś sobie do zarzucenia ma ( nie wiem po co?) No i zabawa była cudna , bo przecież samice w stadzie i trochę wariują i trochę tańczą i takie tam inne, a czas szybko płynie. Bawolica w przekonaniu , że da radę wstać na trening następnego dnia na 9 rano bawiła się przednie do momentu gdy spojrzała na zegarek i olśniło ją, że jest glęboka noc.... czas w którym wątroba już dawno się zregenerowała, kiedy u większości mózg odpoczywa i sortuje dane we śnie, a ona jeszcze tańczy śpiewając na całe gardło Modern Talking... aj ki pi ciaju ( I keep it trying..czy jakoś tak).... no i przez brak snu napisala smsa do trenera , że przeprasza, ale nie przyjdzie rano na trening bo urodziny u koleżanki przeciągnęły się .... normalnie bawolica wtopiła na całej linii frontu. Boję się kolejnego treningu.....
O rzesz q ! Antylopa z otuliną czyli bawolica byla na treningu . Myślała ,że da sobie radę bo przecież to już 3 raz. A tu niespodziewajka. Trenig z gumką rozczłonkował ją na części pierwsze. Wiecie kochane , jak to najlepsza gazela z osiedla mowi ....z gumą zawsze bezpieczniej , ale nie w tym wypadku. Takie małe kroczki w bok z gumą pod kolanami, małe kroczki w tył i w przód z gumą na krzyż trzymaną rękoma na wysokości brody .... te małe kroczki doprowadziły do okrzyków i wyznań, których bawolica nie wypowiadała od lat: Nienawidzę cię! A zaraz po ćwiczeniu gdy już ostatnia powtórka się skończyła: a teraz Cię kocham! Tak tak. Po tym ćwiczeniu chyba nawet 10 okrążeń na bieżni bym wolała ,takie to były uczucia. Wiecie kochani oczywiście, że później bawolica byla super z siebie zadowolona...nawet komar gdyby się pojawił i ugryzł mnie w zad nie zniszczyłby tego zadowolenia z siebie i tu muszę podziękować Kudu Wielkiemu i oczywiście kolejny raz gazeli. Bawolica szczęśliwa wrocila do domu. Zrobiła sobie pyszne śniadanko i kawę i się rozpływa...tylko dlaczego jak sięgam po kawę to z bólu piszczę... oj...oj.. Kudu nienawidzę cię!