jak to się nazywa?
Coś kurna wisi w powietrzu. Nie dosyć, że naturalnie nie spadają kilogramy tak O! Jakby każdy/ każda chciała to jeszcze tupecik jakiś nie do ogarnięcia, skóra na rękach sucha jak pieprz bez kremu broń Boże, piętami heblować deski mogę to jeszcze może niech mi włosy w nosie wielkie wyrosną. Co jest? A nic .... zapomniałam.... mam 44 lata:) A już się przestraszyłam , że się przeistaczam. Dziś na siłowni bawolica znajomą na chwilkę spotkała i o tych piętach gadały, że zima to czas na nawilżanie, rozmiękczanie, żeby na lato się podeszwy pozbyć...oczywiście bez pumeksów i pilników trzeba, żeby skóra sama sobie dawała radę. No to dzisiaj kąpiel dla kopytek bawolica zrobiła. Nawet sody dodałam i siedziałam w salonie z kopytkami w misce i tak mi bylo dobrze, że nie sięgałam do stołu. Bo pokusa była/ jest. Ale wracając do bawoliczej wredoty. Gdy zakończyłam z ledwością 40 min marszu poszłam do szatni. Tam gazela młoda prawie już do domu gotowa , sympatyczna odwróciła się i pokazała zadek. I wiecie co ? Miała, znaczy domniemam, że miała stringi i leginsy , które były tak uszyte, żeby między pośladki się wcisnąć. Widziałam już takie fajne marszczenia, które uwydatnialy pośladki, ale te były aż nie smaczne. Pomyślałam swoje tzn. że lepiej niekiedy pozostawić coś dla wyobraźni niż wprost swoje kształty uwydatniać, a później myśl doszła do mnie. Wszystkie chwyty dozwolone, bawolice wciskają się w podtrzymywacze tłuszczu to gazele mogą w.....cholera jak to nazwać?