Ojoj oj oj
Ojoj. Działo się. Wakacje były cudowne. Brazylia jak zwykle rozkochala mnie w sobie kolejny raz. 2 tygodnie drinków wyskokowych, słodyczy, picanhi i ryżu plus wysiłek w stylu lazimy po mieście od rana do wieczora, a później tanczymy spowodował, że po powrocie na plusie było tylko 1,5 kg. NIESTETY 14 dni w domu po powrocie obudziło trola poduszkowo-czekoladowo- telewizyjnego i wrzuciłam ze 100 kg na siebie. Koniec. Wczoraj postanowiłam pobiec nad morze wcześnie rano.....jak sobie postanowiłam to już mi się nie chcialo. Tak mi się nie chciało, że nawet budzika nie nastawilam z nadzieją, że może bawolica się nie obudzi tak wcześnie. No i co? Taaa od kilkunastu dni budzilam się 6.50 - tak żeby komputer móc odpalić o 7mej bo praca zdalną, a dziś obudziłam się o 5.50. I co? No i musiałam pobiec.