Bawoliczka
Słuchajcie, nie wierzę! Wczoraj byłam oddać książki do biblioteki , bo dostałam upomnienie, że za długo czytam no i w końcu udało mi się dotrzeć do biblioteki- a uwierzcie mi próbowałam 156 razy- tak jak z dietą i na drzwiach informacja- 2,3,4 grudzień biblioteka nieczynna z powodu – uwaga tu trudne słowo chyba „foljizjacji” lub czegoś innego podłogi …., a dzisiaj znów zapomniałam książki wrzucić do torebuni- Brawo Bawolica. Byłam wczoraj na siłce. Poszłam wściekła jakby mnie 100 gzów i mucha tse tse w zadek urąbały. Bawolice mają czasami exów pierwszych bawołów- co się okazuje, że bawołami z krwi i kości nie są, ani nawet osłami tylko … i tu wymyśliłam doskonałe porównanie- otóż są komarami. Kto zna jegomościa nawet podobieństw może się dopatrzyć. Tak więc poszłam po 16tej i było cudownie bo kilka bawolic też było, dwie trenerki- żyrafy w szatni nowe legginsy przymierzały- i powiem Wam kochane, że nie tylko my mamy kompleksy – trenerki też. Legginsy tak ciasne były, że ledwo się wcisnęły. Nie żebym się uśmiechała złośliwie do siebie, ale przynajmniej spojrzałam na nie, jak na kopytne, moje swojskie baby. I tego było na tyle, bo jak wyszły to znów pokazały co potrafią, a ja na bieżni goniłam za marzeniem lepszego samopoczucia po zderzeniu z ex. Pomogło. Zmęczyłam się i na koniec poczułam się jak kruszynka, ja bawolica! Wyobrażacie to sobie. Nie ? to pomyślcie ,że są super bawoły co wielkie muskuły mają i wysocy są na dwa metry. Gdy odnosiłam gumę do ćwiczeń do skrzynki, akurat dwa super bawoły się spotkały i kopyto sobie po męsku podawały , a ja obok malutka bawoliczkaJ