Podkręcamy prędkość
Bawolica dziś była trochę zajęta. Po pracy przyjechał Superman kolega T. wstawiać wrota do stajni młodego później wystąpiła lekka awaria , a później goście, a później kolacja i już tak "później" się zrobiło, że myślałam, że nie dam rady. Bawolice jednak są uparte i wyszłam o 19:15 z domu. Wiedząc, że nie mam zbyt dużo czasu podkręciłam sobie wznos o 0.5 - noooo, wiem:) niezły ze mnie kamikadze- i prędkość też podkręciłam:) oczywiście bawolice nadal chodzą, nie biegają jak żyrafy, albo gazele, które tak na marginesie ostatnio zauważyłam mają jakąś chorobę to chyba jakiś wirus. Wszystko z nimi dobrze tylko usta im puchną. Czasami piersi. Kurczę słyszałam, że to glonojadzica. Bleeee i to chyba nie schodzi. Współczuję. Ale ponoć nasz gatunek nie jest zagrożony tym wirusem dzięki Bogu. Tak więc bawolica swoje 35 minut chodziła przyglądając się różnym gatunkom. I muszę przyznać jedna żyrafa wymachiwala nogami na drabinkach tak że bawolica pozazdrościła i postanowiła, że jak będzie ciemno, albo wszyscy sobie gdzieś pójdą też spróbuje. Spróbowałam. No i pokaralo mnie. Nie rób bawole tego na czym się nie znasz! Teraz w krzyżu boli.