Tak, dzisiaj bawolica uśmiechnęła się całą sobą gdy stała na wadze rano! Od 17 listopada schudła 9 kg! Sukces dla mnie wielki bo te kilogramy to nie tylko waga, ale oczywiście centymetry. Sama waga nie przeszkadzała mi za bardzoJ raczej moim kolanom i kręgosłupowi i oczywiście wątrobie, miałam tego świadomość . Bardzo przeszkadzał wygląd, więc centymetry bardzo cieszą ! Również cieszy niezmiernie to, że uśmiecham się częściej, mam więcej energii i dystansu i pewności siebie. Nie wiem czy moja wróżba na ten rok się spełni, ale wierzę, że zmiana nawyków i sport to ogromny plus w moim życiu, którego nie porzucę. Koleżanka z siłowni napisała, że już nie jestem bawolicą tylko lwicą- tak więc zgadzam się jestem BAWOLWICĄJ A ten blog i pisanie kochani pomaga dużo bo jakoś głupio pisząc o postępach nagle się zatrzymać- taki zresztą był zamysł od początku- motywacja! Wydarzyło się też kilka małych sukcesów obok, parę osób doniosło mi na ucho , że czytanie moich głupotek ich też motywujeJ Super! A, żeby nie było tak słodko to bawolwica przyznaje się , że ostatnie 2 tygodnie kiedy waga stała nie tylko z powodu standardowego zwolnienia, które następuje po pierwszej utracie kg to po prostu podjadała trochę więcej, ale wróciła na swoje tory i walczymy dalej